wczasy, wakacje, urlop
13 maja 2012r.
Jest to instrument o kształcie beczułki, którą robi się z „bietków" (klepek) świerkowych albo sosnowych, biorąc na obręcze witki dębowe. Ale nie sama beczułka najważniejsza. Charakter instrumentu nadaje jej dopiero żywica sosny z okresu trzeciorzędu, dostarczana nam niegdyś obficie, dziś. już skąpo, przez południowe wybrzeża Bałtyku. Ale może nie wszyscy wiedzą, że naprawdę z bursztynem było tak: Piękna boginka morska,Jurata, zakochała się w biednym rybaku. Wówczas rozgniewany bóg Pejrkun uderzeniem gromu roztrzaskał pałac Juraty na dnie Bałtyku. Jurata poniosła śmierć, a fale morza wyrzucają odtąd na brzeg szczątki jej bursztynowej siedziby... Niegdyś połowy jantaru były niesłychanie obfite, zwłaszcza u ujścia Wisły. Wiemy, że już w pierwszych wiekach naszej ery przyjeżdżali tu po jantar kupcy rzymscy, że we wczesnym średniowieczu nasz bursztyn docierał do Azji Mniejszej, że od XV wieku kwitła w Gdańsku sztuka wyrobów, z bursztynu, słynna na cały kontynent i że po dłuższym okresie upadku ta gałąź przemysłu artystycznego wraca do życia (patrz niżej). Przez długie wieki jantar był tym pożądanym „bałtyckim' złotem", łupionym przez grabieżcę, zdobywanym w krwawym trudzie' i krwawo okupionym. Nieraz też ratował on w biedzie kaszubskich rybaków, pojawiając się w chudych latach jako niespodziewany, hojny dar morza...